- Ojcze, zapalcie
- Bóg, zapłać, synu.
Siedzieliśmy na zmurszanym pniu, gdzieś w lasach ukraińskiej czarnohory zaciągając się prymakułami. Papieros smakował okropnie, ale pomagał nawiązać rozmowę i wzbudzić zaufanie. Zagubiłem się w tych górach i zakochałem się w nich. Przez kilka dni wędrówki, nie spotkałem żadnego człowieka, dopiero dziś idąc przez las, usłyszałem trzask waląceg się drzewa i tak poznałem Iwana, który z siekierą w zgrabiałych rękach patrzył nieufnie, gdy wyłoniłem się na polane.
Teraz siedzieliśmy w milczeniu paląc papierosy i patrząc na jezioro, w ktorego nieruchomej tafli przeglądał się las.
Iwan się nie spieszył. Zaciągając się mróżył oczy. Stara, pomarszczona twarz tchnęła siłą i spokojem. Iwan był huculem, człowiekiem gór, który całem swoje życie spędził w tych okolicach. To trudny teren. Nie ze względu na lasy czy góry, ale ze względu na historie, która wywarła swoje piętna na wszystkim. Wędrując przez ostatnie kilka dni, mijałem andezytowe słupki graniczne z wciąż doskonale widoczną litera "P". Tak, tutaj swego czasu biegła granica Polski. To ziemia, która wielokrotni plynęła krwią. Polaków, Ukraińców, Rosjan. Tygiel, w ktorym gotowały się skomplikowane ludzkie losy.
Huculowie są tu od zawsze. Wolny, niezależny naród, po dziś dzień nie uznający granic. Dla nich Rumunia czy Ukraina to bez znaczenia. Ich domem są góry.
Iwan powolnym ruchem, dokładnie wtarł resztkę papierosa w ziemie.
- Głodny?- spytał
Pokiwałem przecząco głową.
- Zbieram drewno dla wsi, Zima idzie.
Zdziwiłem się, był konic sierpnia.
Zauważył to bo powiedziałz usmiechem
-Tu zimy są inne niż u Was. Zima to dobry czas, pozwala ziemi odpocząć.
-Trudno się tu żyje?
Zamyślił się na chwilę.
- Nie, nie jest trudno. Jest co żryć, woda w strumieniu, opału na zimne dni zawsze starczy. A i babe człowiek obłapie czasem. Co ma być trudno? Pan Bóg daje wszystko co potrzebne.
- No tak, ale dużo trudu w to wszystko wkładacie.
- Żyj tak, jakbyś miał żyć wiecznie, a pracuj tak, jakbyś miał umrzeć jutro, gadają u nas.
Osłupiałem. Slyszałem to samo w Chinach. Teraz słyszę to w środku ukraińskiego lasu! Mądrość i doświadczenie przychodzi z wiekiemi i nie ma narodowości. A młodość niech się uczy słuchając starszych.
Nad czarnohora zachodzi już słońce. A my siedzimy przypalając kolejnego papierosa. Nigdzie się nam z Iwanem nie spieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz